Anna
Wypych - urodzona w 1986 roku w Gdańsku, zaczęła malować już jako dziecko.
Ukończyła Gdańską Akademię Sztuk Pięknych. Podczas studiów otrzymała osiem
nagród: Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałka Województwa
Pomorskiego i Prezydenta Miasta Gdańsk. Wypych zdobyła Grand Prix w konkursie
„Artystyczna Podróż Hestii” w 2010 i w rezultacie spędziła miesiąc w Nowym
Jorku. Swoje prace prezentowała w wielu muzeach i galeriach w Polsce, ale
również za granicą, w tym na V Międzynarodowych Triennale Sztuki Studenckiej na
wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Marmara w Istambule, na „Europejskiej
Sztuce Współczesnej Tkanin i Materiałów” w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych
w Brukseli, “Kunstbrucke 2″ Wschodnioeuropejskim Forum Gospodarki, Technologii
i Kultury w Berlinie oraz “Kunst modell” w Passau. Uczestniczyła w X
Międzynarodowych Warsztatach Artystycznych Fundacji Marka Marii Pieńkowskiego i
V Międzynarodowym Plenerze Malarskim w Kazimierzu Dolnym. Anna Wypych w roku
2011 otrzymała tytuł magistra. Po ukończeniu studiów otrzymała nagrody takie
jak “Pomorska Nadzieja Artystyczna 2011″ i “Stypendium dla twórców Kultury” od
Marszałka Województwa Pomorskiego oraz “Certificate of Exellence” Palm Art
Award 2012 w Niemczech. W 2012 roku brała udział w wystawie „Grand Prix
Fundacji Franciszki Eibisch” w Warszawie oraz “Contemporart. Proposte per nuove
collezioni” w Galeria d’arte Mentana we Florencji. W 2013 roku Wypych
zaprezentowała swoje prace na indywidualnej wystawie “Whims, Caprices and
humors” w Galerii Pieńków, Knoxville USA. Ostatnio jej prace można było
podziwiać w Galery France na wystawie „World Class Paintings & Sculptures”
w Beynac-et-Cazenac we Francji oraz w Principle Gallery w Charleston w USA.
Obecnie pracuje i mieszka w Gdyni.
Artystka zajmuje się realistyczną sztuką figuratywną, specjalizuje się w aktach. Łączy tradycyjną technikę malarstwa olejnego z szkicami w technice akrylowej. Punktem wyjściowym jej prac, a zarazem głównym tematem jest zawsze człowiek, ale Anna Wypych wychodzi poza fizyczność, tak jakby chciała bardziej uchwycić ducha niż ciało.
|
Girl in red |
Do Pani Anny kieruję kilka pytań.
Interesuje mnie głównie strona techniczna jej malarstwa. Myślę,
że odpowiedzi na te pytania pomogą zrozumieć jak powstają dzieła
realistyczne na wysokim poziomie warsztatowym. Pani Anna jest osobą
młodą, ale jej prace są już bardzo dojrzałe, pokazują ponadto
wielką biegłość w operowaniu pędzlem i materiałami malarskimi.
Cieszę
się, że zgodziła się Pani udzielić odpowiedzi na kilka pytań.
Pani
prace podziwiane są przede wszystkim za pieczołowicie wykończone szczegóły.
Osiągnęła Pani maksimum realizmu. Postacie na płótnach dosłownie żyją własnym
życiem. Doskonale dobiera Pani barwy na palecie i imituje rzeczywistość. Proszę
mi powiedzieć, wiem że wiele osób o to pyta, czy ma Pani jakąś metodę
dobierania odpowiednich kolorów do uzyskania takiego, a takiego odcienia? Czy
wynika to bardziej ze spontaniczności i wnikliwej obserwacji postaci pozującej?
Wypych: To
jest trudne pytanie bo pewne rzeczy z czasem robi się automatycznie. Ja zwykle
widzę za dużo kolorów, wiedząc o tym najpierw maluję ciało z wyostrzonymi,
przesadzonymi kolorami, a w dalszych warstwach uspokajam je i łączę w konkretną
tonację. Można z powodzeniem namalować ciało mieszając róż, biel, zieleń i brąz
w różnych kombinacjach, ale ja się zwykle nie mogę powstrzymać i używam
wszystkich kolorów z palety.
Przeczytałem,
że stosuje Pani również farby akrylowe. Maluje nimi Pani, czy to raczej sposób
na szybkoschnące podmalowanie?
W: Farby
akrylowe zwykle stosuję jako podmalówkę.
Wracając
jeszcze do kolorów i farb. Na świecie są znakomici artyści, którzy uważają, że
nie jakość farb się liczy, a znakomite efekty można uzyskać nawet najtańszymi
środkami. Zgadza się Pani z tym?
W: Bzdura.
Jakość farb ma olbrzymie znaczenie. Malując obecnie obraz z przewagą bieli
używam 5 różnych bieli trzech firm, bo mają różne właściwości i odcienie.
Można spytać jakie to biele?
W: Rembrandt dwa odcienie, Winsor & Newton tytanowa, Winsor &
Newton szybkoschnąca alkidowa, Van Gogh tytanowa i cynkowa.
Jeśli
wejdzie Pani do sklepu plastycznego, to farby jakiej firmy odpowiadają Pani
najbardziej? Zwraca Pani uwagę na ich światłotrwałość, toksyczność itd.? Wiemy,
że malując ludzką skórę farby mało odporne na światło w mieszaninach z bielą
potrafią wypłowieć.
W: Zwykle
wybieram „Winsor & Newton”, „Rembrandt” i „Van Gogh” w takiej kolejności.
Jakość ma dla mnie największe znaczenie przy wyborze farb. Same farby są bardzo
mało toksyczne, dużo bardziej niezdrowa jest terpentyna, więc jej nie używam, a pędzle myję w oleju spożywczym.
W spożywczym?
W: Terpentyna bardzo niszczy pędzle, a gdy używam oleju to zwłaszcza
naturalne włosie zachowuje kształt i właściwości nawet kilka razy
dłużej. Oczywiście olej nadaje się tylko do mycia, przed malowaniem
należy dokładnie wytrzeć pędzle.
|
Safe place |
Ma
Pani swoje ulubione kolory?
W: Mam
słabość do magenty. Zwykle jej nie widać na moich obrazach, ale lubię nią
przełamywać inne kolory więc zawsze musi być na mojej palecie. Uwielbiam też
odcień czerwieni 303 firmy Van Gogh, nie spotkałam się z takim odcieniem farbach
żadnej innej firmy.
A
co z mediami? Olej, terpentyna czy może coś więcej? Obecnie panuje moda na
wszelkiego rodzaju dziwne specyfiki, media alkilowe i oryginalne żywice.
W: Niektórzy
znajomi malarze i malarki sami mieszają sobie media, a czasem nawet kręcą farby,
ja wolę gotowe rozwiązania. Teraz bardzo odpowiadają mi media
Winsor & Newton.
Maluje Pani alla prima, czy
zdarzy się jakiś laserunek lub retusz?
W: Oczywiście,
że laserunki i retusze się zdarzają. Stosuję wiele warstw i wiele razy wracam
do tych samych fragmentów w międzyczasie czekając aż wyschną, żeby kładąc
następną warstwę uzyskać czyste kolory. Czasem nawet sobie zapisuje ile czasu
dany fragment schnie i kiedy mogę do niego wrócić.
Skąd
czerpie Pani inspiracje, pomysły na swoje obrazy? Czy to jest tak, że podczas
najbardziej rutynowych, trywialnych zajęć domowych, pomysł nagle rodzi się w
głowie? Czy potrzeba jakiś większych uniesień żeby pomysły były niebanalne?
W: Lubie
się zastanawiać nad różnymi rzeczami, mąż nazywa żartobliwie ten proces
„filozofing”. To jest tak jak w komputerze, w tle cały czas działają jakieś
programy, komputer coś tam sobie liczy i czasem dowiadujemy się o tym gdy
pojawi się komunikat o aktualizacji albo coś w tym stylu. Co jakiś czas ten
bezustanny „filozofing” owocuje w postaci pomysłu na obraz. Pomysł jest potem
przez jakiś czas jeszcze dopracowywany i gdy już dojrzeje to organizuję sesję
zdjęciową z modelką.
Co
by Pani radziła początkującym malarzom, którzy chcieliby malować realistyczne
obrazy?
W: Dużo
pracy i cierpliwości.
|
Wild |
Pan
Dariusz Markowski, znany konserwator i poszukiwacz fałszerstw w malarstwie z toruńskiej UMK, przyznaje, że w Polsce bardzo łatwo jest stwierdzić czy obraz
to oryginał czy podróbka, jeśli malowane są sylwetki ludzkie. Tłumaczy to
nieumiejętnością i brakami wiedzy anatomicznej w dokładnym odwzorowywaniu
postaci, gubieniem proporcji itp. Jak Pani myśli czy naprawdę jest tak źle w
Polsce z malowaniem postaci? Czym to może być spowodowane?
W: W
kręgach Polskiego „środowiska artystycznego” źle widziane jest malarstwo
realistyczne. Panuje przekonanie, że obraz porządnie namalowany musi być bez
treści a obraz namalowany niezdarnie jest z zasady „mądrzejszy”. Młodym
malarzom wmawia się, że obraz musi by o czymś, a warsztat nie ma znaczenia. Nie
dając czasu na dojrzenie do tego żeby to „o czymś” było faktycznie mądrą i
dojrzałą treścią, młodzi malarze nie uczą się ani jednego, ani drugiego.
Płótna
na których Pani maluje są wielkich formatów. Zauważyłem, że całe podobrazie
składa się nieraz z łączonych blejtramów. Czy kupuje Pani gotowce, czy lubi eksperymentować z gruntowaniem?
W: Już
nie maluję tak wielkich formatów jak kiedyś, dlatego że maluję dużo dokładniej
i dopracowanie płótna 2/3 metry zajęło by mi kilka lat, a nie kilka miesięcy. Przeważnie
sama przygotowuje blejtram, ale czasem korzystam z gotowych płócien zwłaszcza w
przypadku tych bardzo małych formatów.
Proszę
się przyznać ile ma Pani pędzli.:) Wiem, że zawodowi malarze mają ich tyle, że
nie potrafią ich zliczyć. Malując jeden obraz można zbrudzić ich nawet
kilkanaście. Jak to jest w Pani przypadku?
W: Poniżej
30, ale dokładnie nie liczyłam. Zwłaszcza te bardzo małe pędzelki szybko się
zużywają. Podczas dnia malowania zwykle korzystam z kilkunastu z nich.
|
Loading... |
Co
jest Pani zdaniem najtrudniejsze w osiągnięciu realizmu, w wiernym oddaniu
rzeczywistości? Albo inaczej, która cześć ludzkiego ciała jest najtrudniejsza
do namalowania?
W: Trudno
powiedzieć. Zawsze jak odkrywam, że coś w malarstwie jest dla mnie trudne to
natychmiast mierzę się z tym w ekstremalnej formie. Ostatnio odkryłam, że
koronki i biele stanowią dla mnie trudność więc na moim następnym obrazie będą
właśnie one w 90 procentach. Mówi się, że twarz i dłonie są najtrudniejszymi
partiami ciała do namalowania, ale te części właśnie najbardziej lubię malować.
Ważne
pytanie: Jak radzi sobie Pani z proporcjami, jest na to jakiś trik, czy tylko
wprawne oko i precyzyjna ręka?
W: Jedno
i drugie, dużo ćwiczeń sprawia że doskonaląc oko i rękę wyrabia się też swoje
własne sposoby ułatwiające malowanie.
Wiem,
że niektórzy malują głównie ze zdjęć, które bądź co bądź przekłamują kolory.
Posługuje się Pani fotografią, czy modelki i modele pozują w wielogodzinnych
sesjach? A może jedno i drugie?
W: Maluję
realistycznie, ale lubię przetwarzać rzeczywistość i np. na jednym obrazie
widać kilkanaście postaci, się one przenikają lub pozy są skomplikowane, bez
zdjęć nie dałoby się namalować moich pomysłów.
Zauważyłem,
że równie pięknie oddaje pani martwą naturę oraz wszelkiego rodzaju materiały i
tekstylia? Co jest trudniej namalować, postać ludzką czy skomplikowane zagięcia
fałdów tkaniny?
W: Moim
zdaniem malowanie postaci jest dużo trudniejsze, ale rozmawiając z pewnym
doskonałym malarzem Giuseppe Muscio dowiedziałam się, że on uważa malowanie
postaci za łatwe, a pokazanie różnorodnych struktur jest wg. niego prawdziwym
wyzwaniem, tak więc to zależy.
|
Still life |
Większość
wybitnych malarzy odczuwa tak wielką satysfakcję w trakcie tworzenia, że nie
liczą mijających godzin.
W: Maluję
bardzo skupiona i nie tylko tracę rachubę czasu, ale też zapominam o jedzeniu,
gdyby nie mój kochany mąż to pewnie bym nic nie jadła całymi dniami. Kilka razy
udało mi się też podczas malowania ignorować grypę, tzn czas malowania był
jakby pauzą i po zakończeniu pracy wracała gorączka. Tak więc rachubę czasu
tracę, ale lubię sobie zapisywać ile czasu malowałam.
Ile
trwała najdłuższa sesja malarska?
W: Samego
malowania 12 godzin, ale malowanie powyżej 9 godzin nie ma sensu bo zmęczenie
nie pozwala na dokładność.
|
100 |
Lepiej
pracuje się w dzień, czy jednak nocą? Dla uzyskania właściwego kolorytu skóry,
polecane jest światło dzienne. Choć można je dobrze imitować, na przykład
właściwym doborem żarówek. Kiedy pracuje się Pani najlepiej?
W: Przyzwyczaiłam
się malować w ciągu dnia i nie lubię pracować w nocy. Kupiłam sobie dobrą lampę
z żarówkami o odpowiedniej temperaturze i jestem niezależna od światła
dziennego.
Pytanie
o muzykę. Czy w trakcie malowania jakieś nuty unoszą się w powietrzu i drgają?
W: Podczas
malowania uwielbiam słuchać audiobooków i czytam w ten sposób kilkadziesiąt
książek rocznie. Najbardziej lubię fantastykę i powieść historyczną. Zabawne,
bo czasem patrząc na obraz przypominam sobie jaki nastrój miałam i co czytałam
malując poszczególne fragmenty.
I
chyba już ostatnie pytanie natury technicznej: jak sobie Pani radzi z
werniksowaniem tak wielkich płócien? Wiem, że malarze nie lubią tego
koniecznego zabiegu. Drobinki kurzu, lepiąca się powierzchnia malowidła…
W: Do
dużych formatów używałam werniksu w płynie, ale wolę ten w sprayu.
Malarstwo
klasyczne ostatnio wraca do łask. Co prawda w Polsce tego nie widać, ale na
zachodzie wiele się o tym mówi, szkoły malarstwa realistycznego wyrastają jak
grzyby po deszczu. Pani malarstwo jest odpowiedzią na coraz większe
zainteresowanie tego typu malarstwem, czy jest po prostu bliskie Pani sercu?
W: W
2010 roku wygrałam „Artystyczną podróż Hestii” i dzięki miesiącu spędzonym na
bieganiu po nowojorskich galeriach uświadomiłam sobie, że trendów jest wiele i
szybko się zmieniają. Tak na dobrą sprawę nie należy się nimi przejmować i nie
ma sensu próbować nadążyć. Tak więc nie interesuje się trendami, po prostu
maluję jak lubię i jak czuję.
To
zasługa profesora Macieja Świeszewskiego z Gdańskiej ASP, że pokochała Pani ten
styl malarstwa najbardziej?
W: Profesor
nauczył mnie uważnego malowania i pilnowania najwyższej jakości niezależnie od
tego jak i co się zdecyduję malować. Bardzo dobrze wspominam naukę w pracowni
profesora Macieja Świeszewskiego.
|
Inspiration |
Ostatnio
miała Pani wystawę w Charleston w Karolinie Południowej. Jak to jest
przysłowiowo „wisieć” koło najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich artystów
realistycznych takich jak Jeff Legg, David Gluck, Alejandro
Rosemberg czy Joshua Suda?
W: Na
pewno jest to bardzo miłe uczucie, ale nie czas na świętowanie. Pojawienie się
na rynku Amerykańskim to dopiero początek drogi, przede mną ugruntowanie
pozycji, utrzymanie się na rynku, a nad tym się pracuje latami i jest to bardzo
trudne zadanie.
Dziękuję
za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w pracy przy pędzlu!
W: Dziękuję za zaproszenie mnie do wywiadu.
|
Praca Pani Anny in statu nascendi |