niedziela, 13 marca 2016

Mumia


Zróbmy sobie mumię

Czy wiecie, że szczątki ludzi i zwierząt pochowanych w starożytnym Egipcie służyły jako paliwo dla brytyjskich lokomotyw? Pewnie wiedzieliście. Ale tego że ze zmielonych na proszek zwłok powstawała popularna farba olejna na pewno nie wszyscy z Was. Co więcej, farba dla artystów to akurat ostatnia rzecz którą wyrabiano z ludzkich szczątków, przez wieki powstawały wszelkiego rodzaju maści i proszki do inhalacji, tynktury, a wszystko to dla zdrowia i długowieczności.
Skąd wzięło się słowo mumyia? To perski/arabski wyraz oznaczający m.in. bituminy-asfalty, substancje składające się z mieszanin węglowodorowych, pochodnych ropy naftowej. Tę brązową lepką maź wydobywano w rejonach miasta Hit w Mezopotamii i morza Martwego. Egipscy kapłani, szczególnie w epoce ptolemejskiej, przygotowując zmarłych do pochówku smarowali asfaltem i rozpuszczonym kadzidłem, solami oraz ziołami tkaniny oplatające ciało. Użycie tych substancji miało zapobiec rozwojowi bakterii i tym samym rozkładowi ciała. Wielce prawdopodobna jest hipoteza, że autentyczne mumie nie mają w składzie tak wiele asfaltu, jak te które produkowano z ciał przestępców i niewolników w związku ze zwiększonym w XVII wieku zapotrzebowaniem na ten towar. Ten nieuczciwy proceder polegał na pośpiesznym przygotowaniu ciała poprzez pokrycie go znaczną ilością asfaltu i wystawienie na działanie gorącego pustynnego słońca. Naturalnie ciała uprzednio wypełniano asfaltem, ziołami i podgrzewano w piecu, a dopiero potem suszono na słońcu. Niektóre badania dowodzą nawet, że łączenie słowa mumia czyli asfaltu ze zabalsamowanym w starożytności ciałem jest nieporozumieniem. W dokładnych badaniach chromatografii gazowej często zdarzało się że asfaltu w mumiach nie odnajdywano. Żeby było śmieszniej, sam asfalt jest w rzeczywistości mumią, powstałą jako efekt rozkładu substancji organicznych, roślin i zwierząt na przestrzeni tysięcy lat.




Mumia, czyli czym to się je i na co skutkuje

Już od czasów średniowiecznych notuje się obecność proszku - mumii w europejskich aptekach. Skąd zmielone szczątki ludzi i zwierząt znalazły się w centrum cywilizacji łacińskiej? Póki nie było to zakazane, przewożono je do Europy jak zresztą inne egzotyczne dobra i mielono na drobny pył przetrzymywany w charakterystycznych drewnianych lub glinianych słojach (patrz il. wyżej). To remedium wykorzystywano na wszelkie bolączki i niedomagania, bóle zębów i czerwonkę oraz epilepsję i paraliże. Znany jest polski przepis na doskonały środek powstały ze zmieszania mumii z alkoholem. Sam Paracelsus zalecał stosowanie mumii w formie balsamu i jako składnik nalewek. Sposoby wykorzystywania mumii w proszku pochodzą jeszcze z czasów antycznych kultur oraz epoki panowania dynastii Abbasydów. Warto podkreślić, że środek ten był stosowany głównie przez tych którzy mogli sobie na niego pozwolić, tj. możnych i władców. Z środka tego korzystali wielcy historii jak np. Katarzyna Medycejska czy król Francji, Franciszek I, między innymi jako środka od bólu głowy i na wszelkie dolegliwości. Zbawienne efekty działania asfaltu na ludzki organizm opisywali arabscy i rzymscy pisarze, w tym Pliniusz. W połączeniu z żywicami oraz ziołami miał ponoć czynić cuda. W 1586 roku kupiec londyński zanotował w swoim raporcie import około 600 funtów części mumii przeznaczonych dla aptek.
Prawdopodobnie już w XVI wieku zmielone szczątki zaczęto mieszać z olejem i nakładać jako farbę. Do uzyskiwania głębokich laserunków używano także podobną w odcieniu farbę uzyskiwaną ze smoły drzew liściastych. Jednak jej użycie ograniczyło się głównie do kręgu malarzy weneckich. 
Zainteresowanie archeologią w Egipcie, mumiami i skarbami ukrytymi w grobowcach wzmogło się szczególnie w XIX wieku i na początku XX. Zakup zabandażowanego ciała nie był wtedy niczym zdrożnym, handlarze egipscy bardzo często wystawiali taki materiał na sprzedaż. Bardzo popularne stawały się w Londynie tzw. seanse odwijania mumii, na który zapraszano widzów, gości i przyjaciół. Oczywiście nam wydaje się to absurdem, jednak dla ludzi tamtej epoki nie było to nic niezwykłego, ciekawiło i stanowiło pewien rodzaj rozrywki.


Egipski handlarz mumiami,
źródło Wikipedia, autor zdjęcia: Félix Bonfils, 1975.


 Świeża mumia w tubce:

Prerafaelici, pogrzeb i Jan Matejko

Kiedy wpiszemy w przeglądarce internetowej mummy brown, pojawiają się dziesiątki stron, na których przeczytamy, że to ulubiona farba Prerafaelitów. Czy to prawda? Sądzę, że nie. To po prostu zwyczajna farba, raczej z niższej półki cenowej, szczególnie zaś pożądana przez malujących w dawnym, "sosowym" stylu. Znana jest anegdota dotycząca malarza-prerafaelity Edwarda Burne-Jonesa, który dowiedziawszy się podczas wizyty malarza Alma Tademy że jego ulubiona farba pochodzi z ludzkich resztek z wielkim szacunkiem pochował ją w swoim ogródku. Zaaranżował podniosłą ceremonię w otoczeniu swoich bliskich, a miejsce pochówku córka obsadziła stokrotkami.
Doskonałe właściwości mumii doceniali malarze malujący w dawnym stylu, wykorzystujący subtelną grę światła i cienia, tam gdzie przezroczystym brązem można było wiele zdziałać. Dość powiedzieć że nasz Matejko musiał cenić właściwości tej farby, gdyż słynny dziennik Biasona notuje zakupy tub mumii w pokaźnej ilości (najmniej 22 tuby w 1882 roku i 25 w 1883). Jeśli skojarzyć datę zapisków z datą powstawania obrazów 188-1882, wychodzi na to że obrazy takie jak Sobieski pod Wiedniem czy Wernyhora mają prawdopodobnie rozsmarowane na sobie laserunki z dokładnie startych ludzkich szczątków. Orientalny, bliskowschodni temat obrazu (Sobieski i potęga osmańska) i takież same, egzotyczne materiały dla jego wykonania? Oczywiście pewności nie ma, ale znany jest żart jednego z XVII-wiecznych autorów, który pisał, że do malowania cieni twarzy portretowanej osoby najlepiej użyć mumii...


Znani o zetknięciu się z mumią...

Znawcy tematu farb XIX wieku wskazują że to czas był tak naprawdę czynnikiem decydującym o specyficznych właściwościach mumii. Powolne procesy mumifikacji i zmiany chemiczne zdaniem znawcy tematu farb George'a Fielda spowodowały, że w odróżnieniu od samego asfaltu, mumia nie powoduje spękań, choć schnie równie mozolnie. 

Do ucierania farby z mumii preferowano mięśnie i inne tkanki miękkie. Jednak samo zmumifikowane mięso oraz żywica czy asfalt nie były w stanie nadać konkretnej spoistości farbie, stąd, jak wspomina chemik Arthur Church, często prócz tkanki miękkiej i materiałów tekstylnych dodawano do utarcia również kości. Istnieje przypuszczenie, że producenci dodawali do mielonej mumii jeszcze więcej asfaltu lub brązu Cappagh, czyli ziemi z dodatkiem związków manganu. Tak spreparowana mumia schła szybciej i być może bardziej odpowiadała potrzebom malarzy, robiących brązowe podmalówki.



W 1890 roku Church pisze, że jeden z londyńskich wytwórców farb poinformował go o sprowadzeniu dość materiału do ucierania tej farby przez kolejne dwadzieścia lat. Jak wiele mówi to o skali tego procederu ale i prawdopodobnie zapotrzebowaniu na mumię. W XIX wieku dochodzi nawet do momentu w którym studentowi malarstwa łatwiej jest kupić egipską mumię niż surowy asfalt! W innym miejscu swojej publikacji pisze: należy się z tym liczyć, że część tego co znajduje się w handlu to fałszywka. 

Pierre Louis Bouvier mówił, że z brązów właśnie mumia jest najmniej użyteczna i zalicza ją do tak niestabilnych farb jak stil de grain, laki koszenilowe, żółciTurnera itd. Podkreślał, że mimo iż farba jest w modzie i ma swoją dość ciekawą konsystencję, nie jest wcale lepsza od samego asfaltu, schnie wolniej i łatwiej uzyskać jej odcień innymi brązami. Przeciwnicy mumii podnosili głos, że farba która zawiera amoniak i tłuszcz ludzki w zwartej postaci nie może pozostać bez wpływu na bezpieczeństwo innych farb na obrazie.

Zapotrzebowanie na brązową farbę idealną do szkiców i laserunków w XIX wieku nie słabło, stąd  ciągle powstawały nowe produkty. Asfalt w żywicy i terpentynie, transparentne brązy z niedopalonych kości o których pisał chemik Jean François Léonor Mérimée, ołowiowe czy tzw. brązy pruskie. Te ostatnie przygotowywano poprzez wyprażenie błękitu pruskiego (co jest bardzo niebezpiecznie ze względu na ulatniający się cyjanowodór!) lub przez poddanie ługowaniu.  
Inny znów przykład to Antwerp Brown, mieszanina asfaltu z olejem twardoschnącym, który ma ustabilizować nieprzewidywalny asfalt. Podobny przepis rekomendował Mérimée, który mieszał asfalt z szelakiem, białym woskiem, wenecką terpentyną i pokostem. Jednak według Churcha, malowanie taką mieszaniną jest bardzo niebezpieczne.


Próba rekonstrukcji

 Moje próby zrekonstruowania mumii, składającej się z asfaltu resztek zwierzęcych, kości i twardej żywicy. Niektóre składniki poddane zostały działaniu wysokiej temperatury. Na pewno nie jest to farba identyczna z tymi, które oferowano przed stu laty, ale warto było przeprowadzić taki eksperyment.

Rekonstrukcja mumii


Nie mamy już mumii na stanie... 
 
 Magazyn Time w 1964 roku zanotował, że ostatni dystrybutor autentycznej mumii, Roberson, ogłosił zaprzestanie jej produkcji w związku z wyczerpaniem się zapasów nad czym srodze ubolewał. Ostatnie tubki kosztowały ok. 3 funty za sztukę...
 




Bibliografia:

Pigment Compendium, Autorzy Nicholas Eastaugh,Valentine Walsh,Tracey Chaplin, Ruth Siddall

Chromatography, or, A treatise on colours and pigments,1835, George Field

The chemistry of paints and painting, 1890, Arthur Church

De la peinture à l'huile, 1830, François Léonor Mérimée