czwartek, 5 grudnia 2013

Malachit


Wyeksploatowana kopalnia miedzi

Jak wiadomo, pewne minerały w wiekach dawnych, znajdywane w złożach miedzi, cynku i ołowiu, bardzo często służyły jako pigmenty. Najbardziej znane są dwa, azuryt i malachit, które mogły i nadal mogą stanowić podstawę pigmentową farby olejnej lub temperowej. Powstają w skomplikowanym procesie utleniania złóż miedzi. Cieszą się popularnością na rynku mineralogicznym, wyrabia się z nich biżuterię, bądź sprzedaje kolekcjonerom skał i minerałów. Oba są związkami miedzi, węglanami, mają dość intensywne kolory, dlatego dawniej chętnie korzystano z tych urokliwych pigmentów. Niektórzy mogliby pokusić się o stwierdzenie, że dawni malarze nie mięli wyboru, skazani byli więc na korzystanie z tego co mięli pod ręką. To prawda połowiczna, w rzeczywistości nie było szerokiego wyboru pigmentów, co nie umniejsza piękna tych kolorów. Azuryt, niebieski związek miedzi, był alternatywą w dawnych wiekach dla drogiej jak złoto, sprowadzanej z Afganistanu ultramaryny. Piękno tego błękitu miedziowego ukazuje się najpełniej w sztucznym oświetleniu, pochodzącym z żarówki, świecy czy lampy. Z moich obserwacji wynika, że wszystkie pigmenty miedziowe korzystniej prezentują się w świetle sztucznym, niż przy świetle dziennym. Taki urok!

Bardzo łatwo było z gotowego, znalezionego minerału, uzyskać intensywny kolor, rozdrabniając go i przemywając. Podobnie sprawa ma się z malachitem, może niezbyt często, ale jednak, wykorzystywanym do malowania roślin i szat. Oba minerały po wstępnym utarciu, należało przesiać na kilka frakcji wielkości ziaren. Przydatny staje się przy tym proces sedymentacji, wolnego opadania cząstek w cieszy pod wpływem grawitacji i sił bezwładności. Większe i cięższe ziarna opadają na dno szybciej. Lżejsze, pomieszane z zanieczyszczeniami mineralnymi, dość długo unoszą się w zawiesinie. Proces ten wykorzystywany jest często przy preparowaniu pigmentów pochodzących z minerałów.


Azuryt
Malachit

 

Nie ma nic prostszego jak stworzenie własnej farby na podstawie pigmentu uzyskanego z rozkruszonego malachitu. Właściwością tej zieleni miedziowej jest stopniowe rozjaśnianie, wraz z długością procesu ucierania. Zbyt mocne rozdrobnienie daje kolor mdły, pastelowy i mało intensywny. Dlatego mówi się, że malachit musi być utarty tak, żeby czuć było granulację jego cząstek (cząstki muszą być stosunkowo duże). Wtedy kolor może konkurować swoją intensywnością nawet z syntetycznymi kolorami jak np. zielenią kobaltową.


Kruszenie malachitu nie sprawiło mi problemów. Jest to minerał kruchy, podatny, więc kilka uderzeń młotkiem załatwiło sprawę. Oczywiście cały proces musiałem osłaniać zasłoną z folii, w przeciwnym wypadku małe kawałeczki malachitu rozrzucone zostałyby po całym pomieszczeniu. Dalsze ucieranie w aptecznym moździerzu było już samą przyjemnością. Zwilżenie pigmentu olejem lnianym i ucieranie kurantem (ucierakiem) przebiegało bez przeszkód. Efektem moich zabaw jest naprawdę miły dla oka kolor:


Gotowy pigment z malachitu utarty na oleju lnianym


Z tego kawałka malachitu powstała powyższa farba olejna


Oba "miedziane" kolory mają tę właściwość, o której nie pisze się często, a mianowicie są dobrymi sykatywami. Miedź przyspiesza wysychanie olejów, działa podobnie szybko jak kombinacje kobaltu. Dlatego dawnej, jej związki były  przez wielkich mistrzów ucierane z  np.: wolniej schnącymi czerniami i doskonale nadawały się do podmalówki. Obraz "Burza" Giorgiona, dosłownie podparty jest na skomplikowanej budowy podmalówce z miedziowych kolorów. Zorzo (Giorgione, jak się mawiało w Wenecji) bardzo intensywnie wykorzystywał w trakcie pracy nad obrazem inny miedziany kolor jakim jest zieleń grecka, ale o tym kiedy indziej. (patrz Giorgione. Le maraviglie dell'arte. 2004)


Giorgione, Burza


Wadą kolorów opartych na węglanie miedzi, są zmiany barwne, zachodzące wskutek mieszania ich z nieprzyjaznymi im kolorami i oddziaływania siarczków w atmosferze. Barwy miedziane są prawdopodobnie również uczulone na środowiska kwaśne, być może rozpuszczają się częściowo w kwaśnym oleju. Dla bezpieczeństwa obrazu nie należy ich mieszać z kolorami zawierającymi siarkę, kadmami, ultramaryną i aurypigmentem. Można natomiast mieszać je z reakcyjną bielą ołowiową, żółcienią cynowo-ołowiową oraz całą resztą farb.


Dzieło Giovanniego Batisty Cimy de Conegliano, Niewierny Tomasz


Wybrany fragment powyższego dzieła, namalowany przy pomocy malachitu


O ile z azurytem, niewłaściwie oczyszczonym i spreparowanym, zmiany mogą nastąpić szybko (zielenie, brunatnienie i w końcu czernienie), to z malachitem nie powinno być większych problemów. Nie powinien on pociemnieć, ani zbrunatnieć w oleju lnianym. 

Malachitem malowano w technice temperowej i olejnej. Spoiwo olejne posiada tą zaletę, że  dodatkowo osłania pigment przed wpływami atmosferycznych związków siarki. Ponadto chroni przed zmianami chemicznymi w mieszaninach z innymi farbami. Ciemnienie może wynikać ze starzenia się oleju lub powłoki żywicznej. 

Owocem doświadczeń pokoleń malarzy była metoda zabezpieczająca; polegała na powlekaniu ziaren pigmentu proteinami. Cząstka pigmentu, dodatkowo osłonięta przylegającą do jej krawędzi strukturą białkową jest bardziej odporna na wpływy zewnętrzne. Nazwałbym to zjawisko enkapsulacją, osłonięciem ziaren pigmentu. Ma to jeszcze większe znaczenie przy preparowaniu pigmentów czułych na światło, jak np.: cynobru. Być może rozwinę ten temat kiedy zbiorę odpowiednie materiały.         


1 komentarz:

  1. Malachit na "Zmartwychwstaniu" u mnie wygląda tak: https://www.flickr.com/photos/7846634@N08/461367254/ jest to więc dość trwały pigment i choć w pobliżu masa kolorów, z którymi powinien wejść w reakcje, to nie wszedł

    OdpowiedzUsuń

Translate