środa, 25 czerwca 2014

Tubka


Tubka. Początku farby w tubce jaką obecnie znamy należy szukać dopiero w połowie XIX wieku. Wynalazł ją i opatentował 11 września 1841 roku w Anglii John Goffe Rand, amerykański malarz - portrecista. Lata później Renoir powiedział : bez tubek, nie byłoby Impresjonizmu. To odkrycie bardzo ułatwiło malarzom życie, jednak nie przełożyło się na sukces finansowy wynalazcy, który zmarł w zapomnieniu. Od momentu opatentowania, kilka jego pomysłów na ulepszenie tubek weszło jednak w życie.



Do czasu ten wiekopomnego odkrycia, dzięki któremu artyści nie musieli już gnić w ścianach swoich pracowni i zatrudniać pomagierów od ucierania farb, malarze musieli sobie jakoś radzić. Problem dotyczył głównie pejzażystów pracujących w plenerze, zatroskanych o wysychające pod mokrym przykryciem farby. 

Wynalazkiem poprzedzającym wprowadzenie metalowych tubek do farb, był pomysł Williama Winsora (współwłaściciela firmy Winsor&Newton) z roku 1840. Innowacja przypominała szklaną strzykawkę lekarską i rzeczywiście nią była. Jednak ze względu na poręczniejszą i tańszą w produkcji metalową tubkę, szybko zrezygnowano z "naszprycowanych" farb. 

     
Wynalazek Williama Winsora, 1840


Starszym sposobem na przedłużenie życia farbie było korzystanie z woreczka powstałego ze świńskiego lub owczego pęcherza. Żeby skorzystać z takiej "zwierzęcej" tuby trzeba było szpilką przebić woreczek i pod naciskiem kawałka drewna wypływała z dziurki farba. Te same szpilki służyły potem jako zamknięcie powstałych w woreczku otworów. Niestety niektóre pigmenty takie jak vermilion, ultramaryna i żółcień chromowa musiały być mimo wszystko utarte bezpośrednio przed malowaniu, a to ze względu na to, że miały tendencję to oddzielania się od oleju.   

Woreczki ze świńskiego pęcherza

Najbardziej archaiczną metodą wydłużania czasu przydatności świeżo utartej farby były miseczki przykrywane mokrą ściereczką, postawione w cieniu. Oczywiście czasem polewano wierzch tak przechowywanej farby wodą, która zabezpieczała przed dostępem do tlenu. W ten sposób można było zachowywać jedynie kolory tańsze, np. ziemie i czernie, których ewentualne zmarnowanie nie przysporzyłoby pracowni strat. Droższe, takie jak organiczne kraplaki, ultramaryna czy nawet błękit niemiecki - azuryt, były ucierane bezpośrednio przed malowaniem i tylko w takiej ilości, która gwarantowała oszczędność.   


W misce z mokrą ściereczką można było przez krótki czas przechowywać farby olejne

Z kasetką pełną tubek można było iść w plener i malować z natury. Wreszcie również można było produkować i sprzedawać farby na szeroką skalę z możliwością przechowywania ich dłużej niż kilka dni czy tygodni oraz gwarancją świeżości. Konsekwencją tego "tubkowego" postępu było pojawienie się wielu firm zaopatrujących artystów w akcesoria malarskie.


Podobno wynalazca tubki, Rand, wprowadził zwyczaj przecierania obrazu surowym ziemniakiem przed zawerniksowaniem. Ale to być może tylko plotka.
Źródła:
1. http://www.aaa.si.edu/exhibitions/treasures
2. http://en.wikipedia.org/wiki/Oil_paint

3 komentarze:

  1. Ciekawie pisany blog...dlaczego nie ma dalszego ciągu??? Mam nadzieję na więcej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótka przerwa techniczna :)... Niedługo należy spodziewać się kontynuacji... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń

Translate