Dzisiaj poruszymy temat arcyważny, jako że farba o której pokrótce napiszę, była bliska mniej lub bardziej znanym artystom na przestrzeni dwóch ostatnich wieków. Mowa oczywiście o żółcieni chromowej, a jakże! Farba to znana i będąca w powszechnym użyciu, po którą sięgali wszyscy, których rozpalała potrzeba zastosowania mocno jaskrawej żółcieni. Nadawała skrzący ogień mleczom w obrazach Jacka Malczewskiego, kreśliła promienie słońca w turnerowskich widokach, migotała w płatkach świeżo malowanych Słoneczników Gogha. Czyż nie była prawie wszędzie? Dlaczego więc okryta została taką infamią, że prawie wszyscy zamilkli na jej temat? Spróbujcie to ze mną odkryć zagłębiając się w otchłań historii, słuchając wypowiedzi znanych i przeglądając najnowsze odkrycia badaczy.
RYS HISTORYCZNY
Okrycie chromu jako metalu w roku 1797 przez Louisa Nicolasa Vauqellina profesora chemii w Paryżu, spowodowało dodatkowy rozrost możliwości w świecie przemysłu. Badany przez francuskiego uczonego żółty minerał krokoit, zwany syberyjskim minerałem bądź syberyjską minią, jest poza szarym chromitem źródłem tego cennego metalu. Tenże Vaquellin opublikował artykuł w Annales de Chimie IXX o możliwościach zastosowania chromu, w tym użycia go w celach malarskich. Nad metodą wyizolowania i preparacji związku w różnych odcieniach chemik ten pracował ponad 10 lat. Ostatecznie prostota procesu uzyskiwania chromianu ołowiu, czyli naszej żółcieni chromowej spowodowała, że nastąpiła prawdziwa eksplozja popularności tej farby. Początków użycia chromianu jako pięknej, żółtej farby należy szukać już w 1816 roku w Anglii. Nagle stała się alternatywą dla nietrwałych żółcieni takich jak chlorek ołowiu, tzw. Turner yellow, aurypigmentu i pretendowała do roli następczyni drogiej żółcieni neapolitańskiej. Niestety jej wady, takie jak podatność na wpływ światła słonecznego oraz toksyczność spowodowały, że autorytety naukowe nie mogły uznać jej za w pełni wartościową.
produkcja żółcieni chromowej w XIX wieku |
ZNANI O CHROMOWEJ PISZĄ
Popatrzmy zatem co o farbie mięli do powiedzenia znani chemicy i naukowcy.
Zaskakująco, Laughton Osborn i Pierre Louis Bouvier w swoim podręczniku w 1845 roku piszą, że takich farb jak żółcień chromowa nie powinno się produkować!
"To olśniewająca złotawa farba, kryjąca dobrze, pod pędzlem pracuje wspaniale. Ale to kolor odbarwiający się sam z siebie i przez to ma się rozumieć zmieniający inne z nią połączone."Dodają, że położona pojedynczo na innej żółcieni jako podbicie nie zmienia się tak strasznie. Ale zmieszana z bielą, b. pruskim, staje się przerażająca. Dlatego wg. autorów lepiej po prostu nigdy z niej nie korzystać. Uff, mocne słowa, których negatywny ton na szczęście nie wpłynął na odbiór farby przez malarzy. W rzeczy samej farba ta dzisiaj jest prawie całkiem odporna, o czym na końcu artykułu, jeśli oczywiście drogi czytelniku wytrwasz.
George Field angielski chemik, autor słynnej "Chromatografii" pisał, że żółta chromowa to farba wybitna przez swoją czystość, piękno, blask, ale jest nieprzewidywalna, dobrze kryje i pięknie miesza się z bielą ale z czasem może pociemniej przez zanieczyszczenia będące w powietrzu.
Z kolei Arthur Church w roku 1915 pisze o farbie jako nawet trwałej pod warunkiem zabezpieczenia jej werniksem, malowania nią z użyciem żywicznych mediów i nie mieszania jej z pigmentami organicznymi, np. lakami czerwonymi.
Profesor Laurie w 1926 roku w swojej książce dla malarzy pisze:
"Tą są bardzo piękne farby i całkiem umiarkowanie trwałe, niestety nie całkiem poza podejrzeniem.(..)Co więcej w pewnych warunkach mają tendencję do przybierania zielonkawego odcienia. Widziałem szkice Costable'a zachowane tak perfekcyjnie jakby były dziś malowane, podczas gdy żółcienie chromowe w eksperymentach pana Holmana Hunta wszystkie są zielone.(...)."
dwa różne odcienie żółcieni chromowej |
Doerner potwierdza, że farba dobrze kryje, często występuje z domieszkami. Wg. badacza "odcienie jasne są prawie nieoporne na światło", ale szybko dodaje, że w handlu dostępne są obecnie uodpornione adaptacje tej farby, które wyparły te nietrwałe. Wg. Doerner malarz Arnold Böcklin często używał farby i zawsze podkreślał jej zalety.
Jan Hopliński, nasz technolog malarstwa, pisał:
"Łączy się bardzo dobrze z olejami schnącemi. Kryje i schnie bardzo dobrze. Pomiędzy barwnikami żółtemi zajmuje podobnie naczelne miejsce, jak biel kremska między bielami."Cóż za przyrównanie!
Mimo to farba cieszyła się wielką popularnością tylko do połowy XX wieku. Stanowiła składnik popularnych zieleni chromowych, czyli mieszaniny żółcieni z błękitem pruskim, antwerpskim. Angielski malarz William Turner używał żółcieni chromowej firmy Windsor&Newton w kilku odmianach bardzo intensywnie. Świadczą o tym badania przeprowadzone w 1954 roku nad próbkami pobranymi z resztek farb malarza. W badaniach tych obok cząstek pigmentu żółcieni chromowej zauważono pokaźne ślady ołowiu (biel ołowiowa) oraz baru (siarczan baru). Nasz malarz Jacek Malczewski, choćby w obrazie "Pastuszek" (1891-1892) użył tej farby by namalować mlecz, gdzie indziej pojawia się w partii piaszczystej ścieżki, żółtawych tkanin czy zielonkawych teł portretowych jak np. w "Portrecie Ignacego Bassnera" (1924). W "Hołdzie Sztuce i Muzie" (1910) występuje nawet jako składnik karnacji wraz z bielą cynkową i czerwienią żelazową.
piękna, popularna zieleń chromowa na bazie żółtej chromowej i błękitu pruskiego w dwóch odcieniach |
KOLOR IMPRESJONISTÓW
Śmiało zaryzykuję tezę, że to właśnie żółty chrom był pierwszą farbą impresjonistów. Wspomniany wyżej chemik Field pisał, że pigment jest bardzo intensywny, można by rzec, że aż za bardzo. Nie ma odpowiednika w naturze i nie harmonizuje w czystej postaci z żadną inną farbą. Jeśli weźmie się pod uwagę ówcześnie dostępne stłumione czy głuche farby, to rzeczywiście intensywny chrom na palecie był swego rodzaju krokiem naprzód. Krok ten zrobili Impresjoniści, którzy będąc otwartymi na nowe doświadczenia i realizując wprost eksperymentalne dzieła, potrzebowali żywych i mocnych kolorów. Bo w końcu liczy się wrażenie! Mimo początkowego entuzjazmu, z czasem i zwolennicy zaczęli jednak poszukiwać czegoś innego. Monet zamienił w końcu mniej stabilną chromową na żółcień kadmową w 1879 roku. O tej reorientacji Renoir powiedział:
"Używałem żółcieni chromowej która jest znakomitym kolorem, ale potrafi płatać figle. Spróbowałem kadmu żółtego i odnalazłem trudność w posługiwaniu się nim, czyni moje malowanie topornym. Potem chciałem wymalować mojego małego Rubensa. Zacząłem malować żółcienią neapolitańską, która jest raczej blada. Dała mi cały blask jakiego potrzebowałem. Ale to znowuż to samo... Wszystko zależy od tego co położę wkoło niej."W 1878 zamienił wszystkie żółcienie na odpowiedni odcień neapolitanki.
Widzimy zatem, że nawet Ci, którzy nie bali się korzystać z darów nowoczesnej chemii, w końcu nabrali do farby dystansu i podejrzeń. Jednak wbrew temu co o farbie szeptano, wciąż śmiało z niej korzystano, a Instytut Doernera w Niemczech odkrył żółcień chromową w kilkuset obrazach z XIX i XX wieku zarówno w partiach zielonych jak i żółtych. Manet do końca życia korzystał z farb chromowych, z tym że im dalej w czasie tym bardziej był przekonany do zalet jej ciemniejszych, pomarańczowych odcieni. To samo Pissarro, Seurat czy Cézanne, którzy nigdy nie wycofali chromowej ze swoich palet. W praktyce, niewiele było obrazów w XIX i początku XX wieku, na których nie znalazłbyś choć odrobiny którejś z żółceni chromowych.
chrome yellow dark |
CHEMIA:
Dawniej w środowisku twórców farb mówiło się, że potrzeba wielkiej wprawy żeby uzyskać pożądany odcień żółcieni chromowej. Powstaje ona jako efekt oddziaływania na siebie azotanu ołowiu i alkalicznego roztworu chromianu bądź dichromianu potasu. Efektem połączenia, strącania, jest osadzający się na dnie naczynia laboratoryjnego chromian ołowiu. Średnie odcienie to prawie całkowicie zasadowe chromiany ołowiu, natomiast wersje bardzo jasne to neutralne chromiany ołowiu z dodatkiem siarczanu ołowiu. Jak zauważył Vaquelinn lekko kwaśny roztwór dawał cytrynowo-kanarkowy odcień chromu, natomiast zasadowy odpowiedzialny był za odcienie pomarańczowe i czerwone. Dlatego by uzyskać bardziej pomarańczowy chrom, dodawano podczas procesu alkalia, najczęściej sodę kaustyczną lub wapno, a całość lekko podgrzewano. Przeciwnie jeśli potrzebą było uzyskanie jasnych, kanarkowych odcieni, w czasie procesu dodawano białego siarczanu ołowiu bądź siarczanu baru. Według naukowców to właśnie powodowało, że jasne odsłony farby paskudnie zmieniały kolor.
proces powstawania żółcieni w skrócie |
ZBRĄZOWIAŁE SŁONECZNIKI VAN GOGHA
Nie wszyscy pewnie zdają sobie sprawę, że słynne "Słoneczniki" Van Gogha w momencie kiedy były malowane pod koniec XIX wieku prezentowały się zgoła inaczej niż teraz. Były żywe i mocno żółte za sprawą właśnie żółcieni chromowej.
Parę lat temu świat obiegła wieść o odnalezieniu przyczyny brązowienia "Słoneczników". Oto zespół Koen Janssensa z uniwersytetu w Antwerpii przyjrzał się próbkom żółcieni chromowych z końca XIX wieku i w toku badań spektrograficznych na jaw wyszły zaskakujące wyniki. Otóż żółcień chromowa pod wpływem promieniowania UV zawartego w spektrum światła słonecznego zmienia kolor na brązowy. W pobranych próbkach farby chrom na IV stopniu utlenienia zmienił się do chromu na III stopniu, który jest barwy zielonej. Ten kolor w połączeniu ze zbrązowiałym utlenionym olejem daje wrażenie brązowego odcienia. To właśnie tą redukcję związku zanotował w 1915 wspomniany chemik Arthur Church. Badania wykazały także, że próbki z farbą, w której odnaleziono ślady siarczanu ołowiu lub baru gwałtowanie przechodzą wyżej wspomnianą transformację. Warto tutaj podkreślić, że wcale nie musiało być tak, że Gogh rozjaśniał żółcień bielą. W handlu istniały bowiem wersje bardzo jasne podbite bielami o których pisałem w rozdziale wyżej. Te jasnożółte odcienie od początku uważane były za podlejsze i mniej trwałe, o czym wspominają podręczniki malarstwa. Szerzej problem opisał bloger Kuba Grom na swoim blogu: http://nowaalchemia.blogspot.com/2011/04/brazowienie-sonecznikow-i-ultramaryna.html
Co więcej powszechnie uważa się, że Van Gogh używał tańszych farb, a te jak wiadomo były często oszukiwane np. swerszpatem i kredą, o których pisało się na przełomie wieków, że: "kilo zaledwie kilka centów kosztuje, przez co farba gorszą się staje." Paradoksalnie wszystkich cieszy fakt, że słynne słoneczniki nie biją już tak żywą płomienną barwą jak wtedy gdy Van Gogh nakładał farb.... :)
ŻÓŁCIEŃ CHROMOWA W XX WIEKU
To w drugiej połowie XX wieku zaobserwowano, że rombowa odmiana kryształów żółcieni chromowej szczególnie narażona jest na zmiany, których induktorem jest światło słoneczne i wspomniane promieniowanie ultrafioletowe. Co więcej zmiany jakie mogą nastąpić nie są wcale zależne od obecności tlenu i wilgoci. W latach 50-tych XX wieku opracowano ustabilizowane krzemem i innymi związkami (np. molibdenu) wersje żółcieni chromowych, jednak i te nie cieszyły się w Europie zbyt długo jako farby artystyczne ze względu na nowe prawa o szkodliwości farb.
Ford B700, źródło fot.: wikipedia.org |
Ciekawostką jest, że słynne amerykańskie School Busy malowane były przez długi czas właśnie tą ostrzegawczą farbą, którą nazwano National School Bus Chrome. Do dziś farba jest jedną z najczęściej produkowanych kolorów w Chinach i szeroko wykorzystywana jako materiał barwiący np. jako farba powłokowa. Temat rozwiną pewnie Ci, którzy znają problem farb chromowych w zabawkach dla dzieci. Czy jest on nadal obecny, czy już rozwiązany, tego nie jestem pewien...
WNIOSKI
Moje obserwacje rysują się następująco: przepiękny kolor, niedościgniony żadnym kadmem żółtym, wyśmienita konsystencja farby, a wersja uodporniona wyraźnie nie zmienia koloru. Pomimo zawartości ołowiu, farba, szczególnie w jasnych odsłonach wcale prędko nie schnie, w moim odczuciu raczej bardzo przeciętnie. Dopiero ciemniejsze, pomarańczowe i czerwone wersje dosychają szybciej. Przy ucieraniu bierze od 20 do nawet 30 procent oleju, to całkiem sporo jak na ołowiowy pigment. Za mało by z trudem schnąć, za dużo by następnego dnia stężeć...
Farba warta uwagi, natomiast wciąż wydaje się, że podstawową żółtą na palecie być nie może. Owszem warto z niej skorzystać, wypróbować, choćby po to by dotknąć historii. Bo jak przekonują współcześni chemicy, dzisiejsza żółta chromowa pozbawiona jest swojej największej wady, ale czy każdego to przekona? Nie sądzę.
Na koniec mała przestroga w stylu: don't try this at home. Odczynniki używane przy produkcji żółcieni chromowej są silnymi truciznami. Samo narażenie na opary może być dla eksperymentatora niebezpieczne. Tak samo usuwanie substancji kanalizacją poważnie zagraża środowisku naturalnemu i jest zabronione.
Wnioski wyciągnijcie sami.
Gratulacje dla Czytelniczki, która odgadła o czym będzie dzisiejszy post! Tubka żółcieni chromowej wędruje do miasta nad Odrą :)
Tak się składa że akurat piszę artykuł o ostatnich odkryciach w kwestii degradacji pigmentów i wygląda na to, że także żółcień kadmowa jest nieprzewidywalna. U Ensora bieleje, u Matissa brązowieje, u Pisassa szarzeje, i to na różne sposoby.
OdpowiedzUsuńZatem z niecierpliwością czekam na Twój artykuł :) Kubo, nie sądzę żeby jakakolwiek farba była stuprocentowo, nieodwołalne i bezapelacyjnie odporna na zmiany. To są związki chemiczne i jeśli nie same, to w połączeniach z innymi przy współudziale różnych "efektorów" atmosferycznych, w końcu zmienią kolor. Dla malarzy istotne są tylko te farby, które nie przechodzą zmian gwałtownych, które nie zmieniają zabarwienia w sposób drastyczny, niweczący efekt pracy. Wszystko w przyrodzie ulega przeobrażeniom i farby także nie są od tego wolne. Obecnie uważa się, że żółcień kadmowa jest "trwała", a wspomniane przez Ciebie wybielanie było zauważalne ale głównie w XIX wieku. Coraz bardziej zaczynam wierzyć swojemu przeczuciu, które mówi, że trwałe są tylko te pigmenty które powstają w wysokich temperaturach, cerulea, kobalty, błękity egipskie, ż. cynowo-ołowiowa, neapolitańska... czy dzisiejsza żółta tytanowo-niklowa. Ale to również zależy od tego z czym się daną farbę wymiesza. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdyby tak rozpatrywano, która farba jest trwała, a która choć trochę trwała nie jest, wtedy nic nie zostałoby namalowane.
OdpowiedzUsuńPokaż mi pigment, a powiem jakie zmiany zajdą - można by rzec. Nawet ochry/ziemie podejrzewa się o zaciemnianie koloratury obrazów...
Biel ołowiowa jest trwała :)
OdpowiedzUsuńJest trwała, ale nie bardziej niż ziemie, ochry, ugry
OdpowiedzUsuńA ja tylko zwrócę uwagę na coś co mnie zdziwiło: Annales de Chimie IXX. Moim zdaniem to mogło chodzić o XIX lub XXI. Chyba że IXX nie jest liczbą tylko np. nazwą. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiększość źródeł podaje jednak IXX, być może mylnie, aczkolwiek pojawia się ,choć rzadko, oznaczenie LXX. Trzeba to będzie zweryfikować.
OdpowiedzUsuńDziękuję za czujność :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie dziś najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post! Wiele można się z niego dowiedzieć i nauczyć :)
OdpowiedzUsuńCo się stało z Autorem tego zacnego bloga?
OdpowiedzUsuńŻyje i ma się dobrze :) Niestety inne zajęcia i sprawy odciągają go od pisania nowych artykułów. Wkrótce powróci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzukasz farb wysokiej jakości? Polecam www.cromadex.pl.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, jest szansa na kontynuację?
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis. Pomocne informacje
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że kiedyś malarze często sami wytwarzali farby do malowania.
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo natrafiłam na tego bloga i jednym tchem przejrzałam wszystkie posty, od samego początku! Niesamowita wiedza i ciekawość co do najmniejszych detali. Pozdrawiam Autora i mam nadzieje za wielki powrót!
OdpowiedzUsuń