niedziela, 10 listopada 2013

Flesh tone

Na zdjęciu zaprezentowałem typową paletę kolorów używanych do osiągnięcia kolorytu skóry w wiekach dawnych (spód to tektura przeklejona żelatyną). Od strony lewej mamy: ochrę niemiecką, cynober, biel ołowiową i żółcień neapolitańską. Tak naprawdę rzadko kiedy używano cynobru naturalnego, który tutaj zaprezentowałem.




Cynober naturalny z Monte Amiata


Rozdrabnianie


Ten sam cynober po utarciu z olejem


Najczęściej stosowano, już od średniowiecza, syntetyczny vermilion, był bardziej jaskrawy, dlatego, że czystszy. Ten tutaj pochodzący z rejonu Monte Amiata we Włoszech ma w składzie sporo domieszek skalnych, dolomitu, magnezytu i innych paproszków, w tym tlenku żelaza. Nabyłem od handlarza minerałami z Rosji.



Druga sprawa to żółcień neapolitańska. Znana w czasach babilońskich, choć stosowana w malarstwie dopiero od XVII wieku, wyparła żółcień cynowo-ołowiową. Podobno klan, który zajmował się jej sporządzaniem wymarł, a wraz z nim, zaginęła receptura na sporządzenie tej farby. Odkryta na nowo w XX wieku w Niemczech. Na szczęście dla malarzy, w tym czasie kiedy zaprzestano produkcji żółcieni cynowej, wprowadzono mocniejszą w tonie neapolitankę. Obie farby różnią się między sobą tylko jednym komponentem. Cynowa ma do tlenku ołowiu dodany dwutlenek cyny, zaś neapolitanka do tego samego tlenku, tlenek antymonu. Obie dzięki tym dodatkom są jednymi z najstabilniejszych kolorów, odporne na mieszanie i wpływy atmosfery.


Żółcień cynowo-ołowiowa. Pb2SnO4


 
 Żółcień neapolitańska. Pb(SbO3)2



 Żeby je stworzyć, potrzeba oba składniki: tlenek ołowiu (masykot) i stabilizator (popiół cynowy, tlenek antymonu) ze sobą zemleć i prażyć w wysokiej temperaturze przez kilka godzin. Tak jak na zdjęciu:

Piec szamotowy

Od temperatury zależy wiele. Jeśli będzie niska, kolor jaki uzyskamy będzie prawie pomarańczowy, jeśli wysoki ok. 850 stopni °C, prawie cytrynowy. Wiele takich odmian możemy zaobserwować np. w obrazach Rembrandta, który malował żółcienią cynową namiętnie. Żółcień Naples, to przede wszystkim kolor XVIII i XIX wieku, farba droga, ale używana aż do wynalezienia żółtych chromów,  i kadmów. Jan Matejko kupował  wiele odcieni neapolitanki i mieszając z czerwonymi tlenkami żelaza (pozuolli czy róż wenecki) i bielą kremską nanosił gęste impasty w partiach karnacji. Niechęć malarza do vermilionu, szczególnie francuskiego, wiązała się zapewne z doniesieniami o szybkim czernieniu tego nietrwałego pigmentu. Francuskie, jaskrawe odmiany robione w procesie mokrym (inaczej niż w Chinach, na sucho) miały opinię czerniejących najszybciej. Vermilion w XIX wieku ograniczano głównie do malowania uszu, ust, i tkanin (oczywiście pokrywając je potem laserunkiem z kraplaku).


Z połączenia powyższych kolorów powstaje coś takiego:


Wiadomo, w pewnych miejscach dodawano czerń, brąz Van Dycka lub błękit. Miejsca najciemniejsze, zazwyczaj pogłębiano jedynie laserunkami z dużą ilością spoiwa.


Biel ołowiowa to kolejna farba, której tajemnice nie do końca zostały odkryte. W ostatnich latach wielu naukowców i pasjonatów zajmuje się produkcją tego bardzo toksycznego pigmentu i sprawdza jego właściwości. Zasadniczo różnią się one od dzisiejszych bieli tytanowych, cynkowych czy nawet ołowiowych, ale produkowanych w procesie szybkim. Ale o tym może w kolejnych postach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate